niedziela, 31 stycznia 2010

Reaktywacja!

Po wielu szumnych zapowiedziach i jeszcze większej ilości dni wreszcie udało mi się zawitać do sklepu z komiksami. "Wirusa" niestety nie było, ale nabyłem kilka innych ciekawych pozycji. Miły pan sprzedawca chętnie zaangażował się w poszukiwania "komiksów ze złymi rysunkami". Szperanie pomiędzy mnóstwem przeróżnych albumów, oprócz tego, że obudziło wiele wspomnień, okazało się całkiem owocne. Zakupiłem kilka tytułów, mam oko na kolejne i powracam do aktualizacji bloga.


Na początek Tarzan. Znaczy się tu na rysunku to nie jest Tarzan tylko pan z karabinem. Widzimy, że pan w tle zachęca do zaciętej walki i wydaje polecenia. Pan w berecie takich poleceń nie wydaje. Być może jest niższy stopniem, a być może po prostu przeszkadza mu w tym precel, który zamieścił sobie w dolnej wardze.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Ha!

Człowiek z rombem w uchu zzieleniał, bo znajduje się w cieniu (choć mam na ten temat też inne teorie poniżej). Prosta wypowiedź - "Ha!" - wyraża szerokie spektrum wrażeń. Kobieta, która do niedawna była normalną (pojęcie dosyć względne gdyż...) pacjentką szpitala (...szpital jest psychiatryczny), przyjęła nagle postać kukły. Widzimy ręce bez szczególnie zarysowanych łokci, jednakowej grubości na całej długości (rym), charakterystyczne np. dla Muppetów (poniżej dla porównania Kermit Żaba). Za to twarz przywodzi na myśl mniej przyjemne skojarzenia - bliżej tu do horrorowej Laleczki Chucky, czy tego kolesia z Piły (poniżej brak poglądowego zdjęcia bo porównanie niestety nie jest aż tak trafne), niż do słynnej pluszowej zgrai. Tak czy inaczej zzielenienie jest na miejscu - czy to spowodowane zgrozą czy utożsamianiem się z Kermitem.


A zmieniając troszkę temat - sam odczuwam, że warto by niedługo wrzucić na tapetę nowy komiks. Być może uda mi się coś znaleźć już w tym tygodniu. Dziękuję za wszystkie sugestie, nie obrażę się za kolejne!

niedziela, 3 stycznia 2010

Kolejna twarz Arnolda

Być może nietypowa perspektywa, być może okoliczności naprawiania samochodu sprawiły, że Arnold wygląda jakby częściej mówił "как дела?" niż "how are you?".
Poza tym, rysownicy próbują nas (nie po raz pierwszy) zwieść - wydaje się, że Arni naprawia samochód saperką (logiczna jest więc prośba o klucz maszynowy), jednak w tle widać układ wydechowy i trudniej zauważyć, że w dłoni dzierżony jest pilnik do ostrzenia narzędzi. Odwraca to także uwagę od gigantycznego pojedynczego ścięgna w prawej ręce - twórcy robota mającego imitować człowieka troszeczkę przesadzili. Natomiast, z tego co wiemy, Sarah Connor robotem nie jest, a mimo to jest w stanie oddychać, siedzieć i wycinać swój podpis scyzorykiem w ławce, mając klasyczną talię osy.
Aha, samochód nie jest odrzutowy (cały czas mówimy o tym samochodzie) - te rury to fragment olbrzymiego karabinu z innego rysunku.