niedziela, 28 lutego 2010

Telefon

Miller dzwoni do pułkownika, że zmoczył się w spodnie. Nie ma jednak powodu do obaw - wilgoć nie przedostanie się do butów, bo te są owinięte foliowymi torbami. Torby, jak widać po lewitowaniu w budce telefonicznej, są antygrawitacyjne. To jednak normalka w porządnym science-fiction. Ale czy też widzicie niewidzialną słuchawkę?

wtorek, 23 lutego 2010

Mniej znaczy więcej?

Najpierw miało być o znanej już z Wirusa oszczędności rysowników, którzy przedstawiają postacie w oddaleniu, żeby mieć możliwość pokazania krajobrazu otoczenia za pomocą... kolorowych maźnięć.
Mini dygresja:
O ile mi wiadomo ilustracje w komiksie powstają (w uproszczeniu) trzy-etapowo. Najpierw ktoś je rysuje, później są pokrywane tuszem a na końcu kolorowane (albo odwrotnie).
Koniec mini dygresji.
Jednak gdy przyjrzałem się bliżej, wywnioskowałem, że najwyraźniej rysownik zapomniał machnąć drzewek, więc kolorujący postanowił dodać ukryty przekaz w postaci cyfry 5, samolotu, meduzowatej głowy bez oczu i dziobaka.
Tak, to wszystko naprawdę tam jest!
Tylko co oznacza?
Liczę na pomoc w rozwikłaniu KODU WIRUSA.

środa, 17 lutego 2010

Wirus łamie schematy, wyznacza nowe trendy i bije rekordy

Jak być może pamiętacie, opisywanie Wirusa zacząłem od rozpoczynającego się już na pierwszej stronie komiksu brawurowego podejścia autorów do dialogów. Jednak nic nie mogło mnie przygotować na to:

To jest największy dymek komiksowy jaki w życiu widziałem! Zajmuje połowę strony A4, zawiera 4 wielokropki (w tym jeden złożony z pięciu kropek), a postać wypowiadająca się zmieściła by się w swoim dymku siedmiokrotnie. Czy to się zdarzyło gdziekolwiek indziej?

wtorek, 16 lutego 2010

Sobota jest zajęta

Niestety, zamiast na imprezę z pilotami, trzeba będzie pójść do lekarza. Symptom: palec środkowy i wskazujący wygięły się pod kątem 180 stopni nie w tę stronę, co trzeba. No chyba, że to jest lewa dłoń w prawym ramieniu. Ale o tym też trzeba by porozmawiać ze specjalistą.

poniedziałek, 15 lutego 2010

Introducing: Karmazynowe Imperium

W zasadzie mógłbym spokojnie przedstawić poniższy kadr jako fragment Cieni Imperium i tylko obaj fani komiksu by się zorientowali, że to jednak Karmazynowe Imperium.

A mamy tutaj lewitujących szturmowców w mało szturmowych pozycjach. Ten najbardziej z przodu już raczej wie, że nie będzie miał szczęśliwego lądowania. Być może to lord Vader posyła swoich podwładnych do boju za pomocą tzw. Force Grip (jeśli ktoś ma ochotę nabyć nieco więcej bezużytecznej wiedzy o Mocy niech klika). Ponadto, gdy się przyjrzymy bliżej, rzuca się w oczy fakt, że każdy lewitujący żołnierz tej dosyć mocno sformalizowanej jednostki, jaką są Imperialni Szturmowcy, ma zupełnie inny model hełmu.

piątek, 12 lutego 2010

Wirus zaraził Woody'ego Allena

Obiecywany akcent filmowy w Wirusie. Poniżej jeden z nastoletnich głównych bohaterów,...

...który wygląda jak czterdziestoletni Woody Allen.

Natomiast jego dłoń...

...wygląda jak słoń (rym).

Pomimo usilnych poszukiwań nie znalazłem filmu Woody'ego Allena, w którym jest słoń. Więc chyba odpada jakiś ukryty przekaz twórców Wirusa.

czwartek, 11 lutego 2010

Blob!

Przenosimy się po raz kolejny na stację kosmiczną gdzie przebywający długi czas w odcięciu od światła mieszkańcy mają, co zrozumiałe, niezdrową bladą cerę.

Twarz bohatera to dosyć awangardowe połączenie mocno zarysowanych brwi Pawła Janasa, z ustami Angeliny Jolie. Może to dosyć skutecznie odwracać uwagę od topiących się i tracących swój pierwotny kształt dłoni. Czy pułkownikowi grozi zamiana w bloba?!

Na pewno coś jest na rzeczy z tymi eksperymentami.

środa, 10 lutego 2010

Orkiestrę macie naprawdę świetną

Tu mamy kadr z wojskowej imprezy. Pani rozpływa się w komplementach, jak jest wspaniale i miło. Zapomniała jednak docenić, że wszak znani z rubasznego humoru żołnierze (chociaż w sumie dlaczego mają niebieskie mundury milicjantów?), powstrzymywali się od żartów z wąsów a'la wczesny James Hetfield.

Ale to chyba tylko dlatego, że grupy Metallica w 1978 roku jeszcze nie było.

wtorek, 9 lutego 2010

To tylko przykrywka

Powracamy jeszcze do Cieni Imperium, gdzie Lando Calrissian wrzuca detonator termiczny do zsypu na śmieci. Widzimy, że Lando ma na sobie zbroję szturmowca. Nie założył jednak na głowę hełmu. Po pierwsze dlatego, że byśmy go nie poznali. Po drugie, pasowałby mu chyba tylko hełm z wersji zbroi na obrazku poniżej.
Powrót do Gwiezdnych Wojen jest jednak tylko pretekstem, żeby przytoczyć bardzo czerstwy kawał, który jakiś czas temu wymyśliłem:

- W co się bawią dzieci Wookiech?
- W ChewChewbaccę!

poniedziałek, 8 lutego 2010

Introducing: Wirus!

Dziś poczułem się jak dziennikarz radiowej rozgłośni, albo redaktor pisma muzycznego, który pocztą dostaje płyty do recenzowania. Stig_helmer zaoferował mi w komentarzu pod jednym z postów, że prześle mi pocztą Wirusa. Jak powiedział, tak zrobił i dzisiaj mogłem wreszcie się zapoznać z tym niepowtarzalnym dziełem.

Nie było mi łatwo zdecydować, który obrazek zaprezentować jako pierwszy. Wybrałem w końcu taki, który charakteryzuje nietypowe podejście nie tylko rysowników, ale i scenarzystów do tworzenia komiksów. Ten kadr wita nas na pierwszej stronie. Jeden z bohaterów (tutaj jest narysowany chyba najlepiej w całym komiksie) swoją krótką wypowiedzią: "Co to? Ziemia się rusza! Niesamowite! O, klapa się otwiera! Schron! Idziemy?" zaoszczędził artystom rysowania co najmniej całej planszy ilustracji.

Wirus ma w sobie ogromny potencjał porównywalny z Terminatorem. Będę do niego powracać, bo naprawdę jest do czego. Jest tu akcent z Gwiezdnych Wojen, także akcent filmowy i wiele innych.

Bardzo dziękuję za tę przesyłkę!

niedziela, 7 lutego 2010

Zmiana

Jak wiemy, sceptyczna agentka Dana Scully po pewnym czasie pracy w Archiwum X nabrała nieco obeznania, jeśli chodzi o zjawiska paranormalne. Zdaje się jednak nie zauważać, że jej lewa dłoń zamieniła się w niepokojących rozmiarów kraba. Być może bardziej zaprząta jej głowę pytanie, czy dobrze zrobiła zmieniając kolor włosów ledwie po 18 stronach komiksu.

sobota, 6 lutego 2010

Introducing: Aliens Labirynt

Czas na przedstawienie kolejnego tytułu. Aliens Labirynt, czyli "dlaczego w cyklu wydawniczym zaginął podtytuł Ludzie-Kartofle".

Praktycznie każda postać tu się pojawiająca wydaje się mieć twarz wyciosaną z bulwy podstawowego źródła skrobi na większości polskich stołów. A wiecie, że cały nadziemny pęd (łodyga, liście, kwiaty i owoce) ziemniaka są trujące? Wracając jednak do pana w żółtawym mundurze. Albo ma prawe ramię długości 40 cm, albo (przyjmując, że to jednak jest opieranie się o ścianę) jego dłoń (tutaj perspektywicznie zmniejszona) jest mniej więcej 2 razy większa od jego głowy. Nie dziwne, że pan chce poznać najnowsze wyniki badań.

piątek, 5 lutego 2010

Nie chrzań

Wracamy do Tarzana, czyli serii TM-Semic z 1992 roku. Uważałem się za nieźle poinformowanego w kwestii wczesnych serii tego wydawnictwa, ale o Tarzanie nie słyszałem. Jednakże w podstawowym źródle wiedzy przeciętnego polskiego dziennikarza znalazłem informację, że wydano tylko 4 numery tego czegoś.

Widzimy tutaj całkiem ożywioną konwersację Zasuszonego-Voodoo-Zombie z Człowiekiem-O-Ręce-Przyrośniętej-Do-Szyi. CORPDS, poprzez krótki acz treściwy zwrot "nie chrzań", wyraża swoje uzasadnione wątpliwości w stosunku do wniosków wysnuwanych przez ZVZ na podstawie obserwacji cegły.

czwartek, 4 lutego 2010

Introducing: Cienie Imperium

Niedawna wyprawa do sklepu z komiksami przyniosła satysfakcjonujące rezultaty. W międzyczasie jednak zajrzałem do uszczuplonych ostatnio własnych zasobów komiksowych. Znalazłem tam pozycję, która swoją kolorystyką, ładnym wydaniem oraz tematyką sprawiła, że jeszcze jakiś czas temu oceniałem ją zdecydowanie wyżej, niż na to zasłużyła. Komiks zatytułowany Cienie Imperium, o roboczym podtytule: Co się działo przez ten czas, gdy Han Solo nie zmieniał wyrazu twarzy.


Pomiędzy nazwiskiem Luke Skywalker a sformułowaniem "przystojny amant filmowy" raczej mało kto postawiłby znak równości. Powyższy obrazek zdaje się to potwierdzać, ale sam zainteresowany raczej wolałby na ścianie powiesić swoje nieretuszowane zdjęcie niż ten portret. Poza tym musiałby każdemu z gości tłumaczyć co to za kijek brzozowy trzyma w ręku.

środa, 3 lutego 2010

Introducing: Pilot Śmigłowca

Czas na coś naprawdę mocnego. Za ten komiks, jako starszy ode mnie egzemplarz kolekcjonerski, zapłaciłem najcięższe pieniądze. Mimo to, uważam, że było warto.


Po tym obrazku dosyć łatwo nakreślić zarys fabuły. Złowrogi-Władca-Drewnianych-Marionetek (prawdopodobnie ma na imię Janek) rozkazuje swoim bezdusznym i bezwolnym podopiecznym pełnić rolę odźwiernych w swojej Budzącej-Trwogę-Twierdzy. W tle jest widoczny zbliżający się na audiencję statek obcych, który emituje to słynne promieniowanie, powodujące, że lewe ramię jest dwa razy szersze od prawego.

wtorek, 2 lutego 2010

Introducing: Z Archiwum X

Z komiksami Z Archiwum X miałem wcześniej osobistą styczność i wyryły mi głęboki ślad w pamięci. Okazało się, że czas wcale nie zatarł wspomnień.


To są oczywiście główni bohaterowie serialu. Obdarzona intrygującą urodą agentka Dana Scully, oraz wyposażony przez naturę rysownika w nos godny Tomasza Adamka agent Fox Mulder. Wydaje mi się, że to właśnie ten odcinek, kiedy obcy sprawili, że lewe ramię Muldera jest dwa razy szersze od prawego.

No i dla tych, którzy dawno nie oglądali: